Wczoraj pytałem na sesji młodych jak się skończyła historia z Dj- em który jak wychodziłem z wesela o 21.00 , od dobrej godziny bełkotał nawalony w 3d, a ostatnie 30 minut opierał się o ścianę wykonując dziwne ruchy głową i czekałem tylko aż się osunie na podłogę. Jak się okazało po jakimś czasie jeden z wujków (ponoć niesłychanie spokojny człowiek) nie wytrzymał, wziął go za barchaty i wykopał z imprezy. Sprawa- jak młodzi mówili- znajdzie zakończenie w sądzie.