Cytat Zamieszczone przez Janusz Body Zobacz posta
28-135 to był świetny obiektyw. Z naciskiem na "był". Naprawdę dobry na kliszy. Taki sobie na 20D. FF w 5D bezlitośnie obnaża wszystkie wady.

24-105 to jest świetny obiektyw. Koń roboczy. Dobry IS i nawet f/4.0 niespecjalnie przeszkadza. Porównywanie CA z 28-135 to.... w 24-105 prawie wcale nie ma CA w porównaniu do 28-135. O ostrości to nawet nie chce się wspominać. Można sobie porównać tu: http://www.slrgear.com/reviews/showcat.php/cat/11

Piszę to powyższe z pozycji człowieka który miał i używał b. mocno oba szkła.





Chętnie przyjmę pod opiekę gdybyś zamierzał wyrzucić ;-)

Daj sobie spokój z testami, tablicami itp. Test BF/FF z jakich odległości robiłeś? Powinno być minimum 50 razy ogniskowa.
Witam !

Mam pytanie.

Czy Canon zaprojektowal jakiekolwiek szklo pod specyfikacje
rejestrowania matrycy FF ? Jezeli tak to jakie i czy
sa specjalnie oznaczane jakims symbolem.

Czytalem, ze jest bardzo istotny kat padania swiatla na matryce,
i na calej powierzchni swiatlo powinno padac prostopadle aby
sensor rowno wszedzie przetwarzal i aby nie powstawaly lekko
rozmyte brzegi.

---- cytat ze strony: http://www.zoom.idg.pl/artykuly/47142_2.html -
---------------------------------------------------------------------
Tradycyjny film fotograficzny jest nieczuły na kąt padania światła. Promienie świetlne zawsze dotrą do emulsji światłoczułej, niezależnie od tego pod jakim kątem padają. Natomiast w matrycy cyfrowej światło może zostać zatrzymane przez elementy jej struktury.


Element światłoczuły ma jedną cechę, która różni go zasadniczo od kliszy filmowej. Klisza jest płaska i jednorodna. Światło może padać więc pod dowolnym kątem i tak naświetli materiał światłoczuły.

Z matrycą w aparatach cyfrowych jest inaczej. Poszczególne komórki wykrywające światło znajdują się w zagłębieniach struktury krzemowej, z której zbudowany jest czujnik. Przez to, gdy światło pada pod kątem, część komórki może znaleźć się w cieniu, a to sprawi, że w tym miejscu obraz będzie ciemniejszy. Efekt narasta wraz z oddalaniem się od środka obrazu, bo kąt padania promieni świetlnych robi się coraz ostrzejszy.

Producenci aparatów ten problem rozwiązują na dwa sposoby. Najprościej jest tak zaprojektować obiektyw, by światło padało prostopadle do kadru w każdym jego punkcie. Jeśli projektuje się aparat od podstaw wraz z obiektywem i obiektyw nie będzie wymienny, to nie ma najmniejszego problemu. Gorzej, gdy mamy do czynienia z wymienną optyką. Najłatwiej ma Olympus, który od kilku lat wprowadza na rynek system 4/3, mający być standardem wymiennej optyki w aparatach cyfrowych. Ponieważ system projektowany jest od podstaw, każdy obiektyw może być skonstruowany z myślą o aparatach cyfrowych. Inne firmy produkujące lustrzanki z wymienną optyką podchwyciły ten pomysł i projektują nowe obiektywy zgodnie z tą regułą. Zazwyczaj na pudełku taki obiektyw ma oznaczenie "Digital". Tyle że Canon i Nikon nie mogą sobie pozwolić na porzucenie klientów wyposażonych w optykę z czasów tradycyjnej fotografii. Do samego tylko EOS-a Canon wyprodukował 40 modeli obiektywów, a do tego trzeba doliczyć jeszcze produkty takich firm, jak Sigma, Tamron czy Tokina. Powiedzenie, że żaden z tych obiektywów nie nadaje się do fotografii cyfrowej, jest marketingowym samobójstwem, bo w tej sytuacji właściciele EOS-ów zostają na lodzie z trzema tylko obiektywami "cyfrowymi", czyli gorzej niż w systemie 4/3 Olympusa, który na dziś oferuje 6 szkieł.

Firmy rozwiązują więc ten problem inaczej - matryce światłoczułe wyposażone są w mikrosoczewki - każda komórka światłoczuła ma jedną - które zbierają więcej światła z czujnika i niwelują problem nieprostopadłego padania światła. Oczywiście, firmy muszą wypuszczać nowe obiektywy przymuszone konstrukcją aparatu cyfrowego. Większość lustrzanek cyfrowych ma, jak już wspomnieliśmy, matryce obrazowe mniejsze niż klatka filmu 35 mm. A większość obiektywów zaprojektowana została do klatki o tej wielkości. W efekcie obiektywy szerokokątne mają ogniskowe 28-24 mm, tyle że zmuszone są do rysowania obrazu na mniejszych matrycach. Przez to zachowują się jak obiektywy o ogniskowych 38-44 mm, a więc niezbyt szerokokątne. Ma to swoje zalety, gdy korzystamy z teleobiektywów, bo niejako za darmo dostajemy przeszło półtora raza dłuższe szkło. Ale fotografia nie stoi tylko na teleobiektywach, dlatego wszystkie firmy produkujące wymienną optykę do lustrzanek przygotowują przede wszystkim krótkie obiektywy o ogniskowych nawet 10 mm.

Jak widać, gdy producenci chwalą swoje obiektywy jako "specjalnie zaprojektowane" do fotografii cyfrowej, jest w tym wiele prawdy. Fotografia cyfrowa wymusza na nich dużo większą staranność wykonania oraz konieczność rozwiązywania problemów, którymi nie przejmowali się jeszcze 50 lat temu.

-------------


Pozdrawiam