Mam podobnie. FF doceniam, bo przewaga w DR nad kompaktem WYRAŹNA, ale poręczność nie bardzo. Świeży pobyt w górach (wspinaczka z przewodnikiem na jednej linie) jeszcze bardziej przekonał mnie do mikrusów. FF spoczywało w plecaku i wyciągane było tylko w bezpiecznych miejscach i na postojach. Kompakt wisiał na szyi (pod kurtką) i był dostępny od ręki, więc zdjęcia są z niego ciekawsze. W mgle na szczytach i zachmurzonym niebie - sprawiał się świetnie (nie ma wielkiej różnicy w zdjęciach). Jasny zoom dawał krótkie czasy, a kieszonkowy statyw był dostepny od ręki. Dopiero gdy wyszło słońce, rozpiętość tonalna sceny przekraczala możliwości matrycy i tu zdjęcia z FF nabrały wyraźnej przewagi gdy w kadr wpadało niebo czy jasno oświetlone fragmenty gór z tymi leżącymi w cieniu.