Dziś będąc w kościele obserwowałem zachowanie członków rodziny chrzczonych dzieci. Obsada: ciocia z Canonem xxxD, babcia z kompakcikiem i chrzestna z kompakcikiem. W roli głównej dziecko około półroczne. Najpierw ciocia z lustrzanką zaczęła robić dziecku zdjęcia. Tryb zapewne "zielony kwadracik" bo kukułka ochoczo podniosła się do góry i zaczęła błyskać Z ODLEGŁOŚCI OKOŁO PÓŁ METRA (!) Z pół metra lampą biednemu dziecku po oczach (!) Później chrzestna dopaliła oczka kompakcikiem a pojęcie ludzkie przeszło kiedy babcia zaczęła walić po gałkach z około 30cm !!! Biedactwo przyjęło około setki błysków z małej odległości, miałem ochotę błysnąć tym głupim babom po oczach ale się powsztrzymałem czego szczerze żałuję. Tak jak (chyba) Einstein powiedział, dwie rzeczy są nieskończone wszechświat i głupota ludzka.