Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
jasna sprawa, też z czasem polubiłem coś mocniejszego![]()
Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
najeli, nie wiem czy faktycznie ich dział serwisu można tak nazwać, ale sprawę załatwia naturalnie serwis z Żytniej, oni - serwis cyfrowych ma tablice i to sprawdza potem - dzialanie sprzętu, może nie jest ta metoda po prostu najlepsza, niezawodna, ew. śpiesząc się sprawdzają w pośpiechu zachowanie na pewnej ogniskowej..
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Ale przypuszczam, że wobec tego można powiedzieć, że dział serwisowy jest, a jak skuteczne i precyzyjne jest to jak sprawdzają sprzęt mogę tylko poświadczyć za pomocą tego, czy sprzęt który mam faktycznie jest sprawny czy nie.
Ostatnio edytowane przez Introverder ; 18-09-2010 o 22:33 Powód: Automerged Doublepost
Sprzedawca nie robi łaski, że coś komuś sprzedaje, a jak się nie podobają mu warunki pracy, to won. Zakładając, że sprzedaje sprzęt foto, to powinien się znać chociaż trochę na produkcie, którym obraca, ale sprzedawcy sprzętu foto chyba nie muszę tego tłumaczyć, zwłaszcza, że wyjaśniłem juz raz, ale cóż jak się ma problemy z interpretacją albo rozumie się pod siebie, to nie mój problem..przez 4 lata sprzedawalem sprzet fotograficzny i musze przyznac, ze po Twojej relacji wygladasz na typowa marude z trybem roszczeniowym wymalowanym na czole.
wspolczuje sprzedawcom z cyfrowe.pl - sam dales ciala podczas zakupow, a teraz masz pretensje do innych. niestety, jest wiecej osob Twojego pokroju..:P; ). Tłumaczenie głodnych kawałków jest dobre, w war. monopolu, gdy jest jeden sprzedawca, w konkurencji niestety klient ma swoje prawa, a on sam ma właśnie wiedzę na poziomie sprzedawcy buraków na targowisku..
Klient natomiast ma prawo czasem założyć, że jeśli sklep ma dobrą opinię to z czegoś to się bierze i ma prawo dać pewien kredyt zaufania sprzedawcom, którzy powinni przynajmniej z założenia się znać bardziej niż on i nie opowiadać pierdół, licząc, że klient się nie połapie. Występujesz z pozycji sprzedawcy, u którego pechowy klient dokonuje zakupów i jeszcze ma wymagania, żeby produkt spełniał zapodaną specyfikację. No naprawdę karygodne:-P.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
A jak nie wie co sprzedaje, to powinien zmienić pracę, bo ta praca jest nie dla niego..
I być może błędnie zakładam (jak widzę po tym punkcie), ale to sprzedawca ma obowiązek się znać na tyle, żeby powiedzieć lojalnie klientowi o pewnych rzeczach, w stylu, że obiektyw może być źle skalibrowany, żeby to na spokojnie sprawdzić i ew. przynieść do sklepu, jeśli coś będzie nie grało.. Nigdy czegoś takiego nie usłyszałem.
Natomiast stanowisko tych dwóch panów jest takie - że to klient ma problem, ponieważ kupił u nich i niech teraz sobie sam radzi. Ja nie mam obowiązku się znać na tym dokładnie, zwł. że mogę nie mieć doświadczenia w tej materii, a oni - rzekomo - mają.
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Zresztą niedawno redaktor optycznych był w tym pkcie w W-wie i chciał coś sobie z wystawy zobaczyć. Oni się zachowywali natomiast, jakby byli urażeni samym faktem, że ktoś ich o coś prosi. Siedzą tylko jak te kołki i robią łaskę, że w ogóle pracują..
Ostatnio edytowane przez Introverder ; 19-09-2010 o 12:21 Powód: Automerged Doublepost
Miałem się eotować stąd, ale nie dałem rady. Tutaj dotknąłes sedna całej sprawy.
To klient ma problem, co kupuje. ZAWSZE!!! To są jego cięzko zarobione/pożyczone/ukradzione pieniądze i to JEGO problem jak je wydaje. Sprzedawca ma tylko jeden obowiązek, jeśli coś zaoferował, ma dotrzymać warunków oferty. Warunkiem oferty jest wymiana towaru za pieniadze. Koniec, kropka. Nie ma obowiązku prowadzenia doradztwa technicznego. To tylko jego dobra wola.
To co opisujesz, to powszechne, ale absolutnie błędne i idiotyczne założenie, że mi (czyt. klientowi) należy się od sprzedawcy więcej niż tylko towar. Nic bardziej błędnego. W chwili wymiany towaru za pieniądz Twoja odpowiedzialność jest równa odpowiedzialności sprzedawcy. On odpowiada, że sprzedał Ci towar, o który prosiłeś, Ty odpowiadasz, że pieniądze za towar są prawdziwe. ŻADEN sprzedawca nie ma obowiązku prowadzenia bezpłatnych szkoleń z zakresu specyfiki, technologii i sposobu używania tego co sprzedaje. Nie ma również obowiązku znać się na tym, co sprzedaje. To producent odpowiada za to, że dany towar spełnia specyfikację, którą podaje, ale nie sprzedawca. To jest podstawa zagadnienia. To, czy sprzedawca zna się na czymś, czy nie, czy ma ochotę udzielić Ci informacji, to już tylko jego wolna wola, tak jak Twoją wolną wolą jest, czy towar od niego kupisz, czy nie.
Mój wcześniejszy przykład, którego nie zrozumiałes, z kasjerką i jogurtem, pokazuje właśnie to o czym piszę - klient drze ryja na Bogu ducha winną kasjerkę, bo z własnej głupoty połozył na tasmie jogurt tak, że mu spadł. Albo, że rzeczony jogurt jest spleśniały mimo, że oryginalnie zamknięty i tydzień przed upływem terminu ważności. Problem leży po stronie klienta, bo to on wybrał sobie taki towar i miejsce by go położyć, ale wydrzeć sie trzeba na kasjerkę, która często nie zdaje sobie nawet sprawy, że taki jogurt sprzedają w tym sklepie. Ona zna się na skanowaniu kodów kreskowych i liczeniu pieniędzy, tyle. Dlaczego tak się dzieje? Bo "mistrzowie marketingu" wdrukowali Ci idiotyczną zasadę, że "klient nasz Pan",a Ty uwierzyłeś, że tyczy się ona wszystkich i wszystkiego, a jeśli będziesz jej przestrzegał, to będziesz szczęśliwy. Co więcej, że Twoje widzimisie i ew. gniew powinny spowodować, że świat zadrży w posadach, tynk się posypie ze stropy, a sprzedawca posika ze strachu, bo Ty jesteś klientem i w związku z tym masz nadnaturalną siłę. To co opisałeś podobne jest do tego: http://www.youtube.com/watch?v=ibGZiH3v2UM
Wcale to nie prawda. Prawda jest taka, że samemu trzeba zadbać o to, co się kupuje jak i dlaczego. A jeszcze bardziej istotne, to zrozumieć zasadę, kto za co tak naprawdę odpowiada. Stare dobre przysłowie bankowców mówi: "Kiedy ja pożyczam Ci tysiąc, to Ty masz problem. Ale kiedy ja pożyczam Ci milion, to ja mam problem".
Co z tego, że obsmarowałeś ludzi w internecie i obnażyłeś swoją ignorancję w temacie zakupów. To nie zmienia faktu, że to Ty masz problem, bo Twoje oczekiwania są większe, niż powinny być. Zacznij więcej wymagać od siebie a mniej od ludzi, na których przerzuczasz odpowiedzialnośc za swoje błedy, a od dzisiaj takie sytuacje jak ta, będa zdarzały Ci się nader rzadko ...
Błąd. Masz obowiązek, to Twoje pieniądze i Twój problem na co je wydajesz.Ja nie mam obowiązku się znać na tym dokładnie, zwł. że mogę nie mieć doświadczenia w tej materii, a oni - rzekomo - mają.
Bez urazy. Nie myślę o Tobie źle, po prostu masz przerysowane wymagania do świata.
Pozdrawiam i EOT definitywny.
Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
Czacha nie uważasz, że to bardzo cyniczne podejście?
Nie wk.... tzn. denerwuje was, że do sprzedawcy, uczciwego lub nie, musicie podchodzić jak do oszusta? Sprawdzić wszystko, bo jak tylko o czymś zapomnicie, co było na dole umowy malutkim druczkiem, to zostajecie sami?
W sklepie obuwniczym dowiadujecie się, że to nie but ma wadę tylko wy od dwudziestu, trzydziestu... lat chodzicie niepoprawnie? W sklepie foto musicie pokazać, że wiecie gdzie jest spust migawki i jak popranie założyć obiektyw?
Rozumiem, że sklep ma zarabiać, ale jak napisał pan.kolega można zarabiać i nie olewać klienta. Sklepy chyba czasami zapominają, że "jeden zadowolony klient zachęci do skorzystania z usług twojej firmy jedną osobę, podczas gdy niezadowolony zniechęci aż 10 osób."