Cytat Zamieszczone przez Introverder Zobacz posta
to klient ma problem,
Miałem się eotować stąd, ale nie dałem rady. Tutaj dotknąłes sedna całej sprawy.

To klient ma problem, co kupuje. ZAWSZE!!! To są jego cięzko zarobione/pożyczone/ukradzione pieniądze i to JEGO problem jak je wydaje. Sprzedawca ma tylko jeden obowiązek, jeśli coś zaoferował, ma dotrzymać warunków oferty. Warunkiem oferty jest wymiana towaru za pieniadze. Koniec, kropka. Nie ma obowiązku prowadzenia doradztwa technicznego. To tylko jego dobra wola.
To co opisujesz, to powszechne, ale absolutnie błędne i idiotyczne założenie, że mi (czyt. klientowi) należy się od sprzedawcy więcej niż tylko towar. Nic bardziej błędnego. W chwili wymiany towaru za pieniądz Twoja odpowiedzialność jest równa odpowiedzialności sprzedawcy. On odpowiada, że sprzedał Ci towar, o który prosiłeś, Ty odpowiadasz, że pieniądze za towar są prawdziwe. ŻADEN sprzedawca nie ma obowiązku prowadzenia bezpłatnych szkoleń z zakresu specyfiki, technologii i sposobu używania tego co sprzedaje. Nie ma również obowiązku znać się na tym, co sprzedaje. To producent odpowiada za to, że dany towar spełnia specyfikację, którą podaje, ale nie sprzedawca. To jest podstawa zagadnienia. To, czy sprzedawca zna się na czymś, czy nie, czy ma ochotę udzielić Ci informacji, to już tylko jego wolna wola, tak jak Twoją wolną wolą jest, czy towar od niego kupisz, czy nie.

Mój wcześniejszy przykład, którego nie zrozumiałes, z kasjerką i jogurtem, pokazuje właśnie to o czym piszę - klient drze ryja na Bogu ducha winną kasjerkę, bo z własnej głupoty połozył na tasmie jogurt tak, że mu spadł. Albo, że rzeczony jogurt jest spleśniały mimo, że oryginalnie zamknięty i tydzień przed upływem terminu ważności. Problem leży po stronie klienta, bo to on wybrał sobie taki towar i miejsce by go położyć, ale wydrzeć sie trzeba na kasjerkę, która często nie zdaje sobie nawet sprawy, że taki jogurt sprzedają w tym sklepie. Ona zna się na skanowaniu kodów kreskowych i liczeniu pieniędzy, tyle. Dlaczego tak się dzieje? Bo "mistrzowie marketingu" wdrukowali Ci idiotyczną zasadę, że "klient nasz Pan",a Ty uwierzyłeś, że tyczy się ona wszystkich i wszystkiego, a jeśli będziesz jej przestrzegał, to będziesz szczęśliwy. Co więcej, że Twoje widzimisie i ew. gniew powinny spowodować, że świat zadrży w posadach, tynk się posypie ze stropy, a sprzedawca posika ze strachu, bo Ty jesteś klientem i w związku z tym masz nadnaturalną siłę. To co opisałeś podobne jest do tego: http://www.youtube.com/watch?v=ibGZiH3v2UM

Wcale to nie prawda. Prawda jest taka, że samemu trzeba zadbać o to, co się kupuje jak i dlaczego. A jeszcze bardziej istotne, to zrozumieć zasadę, kto za co tak naprawdę odpowiada. Stare dobre przysłowie bankowców mówi: "Kiedy ja pożyczam Ci tysiąc, to Ty masz problem. Ale kiedy ja pożyczam Ci milion, to ja mam problem".

Co z tego, że obsmarowałeś ludzi w internecie i obnażyłeś swoją ignorancję w temacie zakupów. To nie zmienia faktu, że to Ty masz problem, bo Twoje oczekiwania są większe, niż powinny być. Zacznij więcej wymagać od siebie a mniej od ludzi, na których przerzuczasz odpowiedzialnośc za swoje błedy, a od dzisiaj takie sytuacje jak ta, będa zdarzały Ci się nader rzadko ...

Ja nie mam obowiązku się znać na tym dokładnie, zwł. że mogę nie mieć doświadczenia w tej materii, a oni - rzekomo - mają.
Błąd. Masz obowiązek, to Twoje pieniądze i Twój problem na co je wydajesz.

Bez urazy. Nie myślę o Tobie źle, po prostu masz przerysowane wymagania do świata.

Pozdrawiam i EOT definitywny.