Mikroregulacja nie jest ściemą, to bardzo rozsądny pomysł. W sytuacji, gdy autofocus jest sterowalny programowo, możliwość dorzucenia przez użytownika "małej delty" do nastawów oryginalnych jest sensowna.
Pytania zasadnicze są dwa: dlaczego w ogóle fazowy autofocus potwierdza ostrość tam gdzie jej nie ma i dlaczego za każdym razem robi to inaczej, w sposób kompletnie niedeterministyczny? Odpowiedź jest to pytanie jest kluczowa dla osób, które chcą w systemie Canona pozostać - mogą się trzymać nadziei, że skoro udało się to zrobić w 1-kach (podobno, nie mam doświadczenia) to i kiedyś spłynie to do plebsu z 50-tkami czy 5-tkami.
Ja już nie wierzę, wybaczcie.