Temat związany z drugim, który dopiero co zapodałem tutaj, ale chyba jednak dyskusja może pójść w inną stronę, więc dają osobno.
Mając problem z kartridżem, którego napełniłem chyba "przypadkowo" tuszem pigmentowym zamiast barwnikowym spisałem go na straty i wydłubałem z niego tego słynnego chipa.
Chip nie jest w żaden sposób połączony z kartidżem (no jest doń przyklejony, ale nie o to chodzi). Ponieważ raczej mało prawdopodobne jest, żeby drukarka była w stanie oszacować ilość zużytego atramentu (choć teoretycznie mogła by zliczać ilość cykli dla każdej dyszy, znając objętość kropli mogła by niby to policzyć) od razu zacząłem podejrzewać, ze to musi być coś prostego. Obejrzałem chipa i chyba faktycznie tak jest. Jest to płytka 8x8mm z jednym układzikiem, jakims chyba rezystorem i jeszcze czymś. I właśnie to coś mnie interesuje. Załączam fotki, które udało mi się zrobić temu ustrojstwu. Jest to chyba ukłąd reagujący na światło (fotorezystor?). Na elektronice się zupełnie nie znam, dlatego proszę o pomoc fachowców - rzućcie proszę okiem na fotki i powiedzcie, czy mam rację. Element ma ok.2mm długości. Jeśli tak, to chyba wystarczy zaczernić ten element (albo obkleić plasteliną np.) i nie powinno być problemów. Nie wiem tylko jak chip miałby się ostatecznie blokować, bo gdy jest całkowicie odsłonięty, wciąż w gąbce jest sporo atramentu i drukuje dalej![]()