I ja sie dolaczam.
Kiedys moi rodzice pokazywali mi na filmach jakis starych aktorow i mowili: "patrz, to byla gwazda, jakie fajne z nia filmy byly". Smialem sie jako dzieciak, bo dla mnie to nie gwiazda, tylko staruszek.
A teraz... gwiazdy mojej mlodosci zaczynaja odchodzic. Przychodza nowe a te stare coraz rzadziej graja. Pewnie i ja dzieciakowi jak pokarze dziadka De Niro czy Al Pacino powiem: synu, czy wiesz jaki to aktor byl... A on mi z usmiechem odpali - Tomb Raider, to jest laska.
Coz, nie jestem stary a sam zaczynam dostrzegac przemijanie. Moze dlatego, iz w ciagu zaledwie 4 lat dwie bliskie mi osoby odeszly? A moze dorastam do nieodlacznych atrybutow zycia jakimi jest miedzy inymi - smierc.
Wiem tylko jedno - to nam jest tu z tym zle, oni maja tylko lepiej.