Tylko, że wtedy kiedy każdy ruch ciała powoduje wejście/wyjście obiektu z głębi ostrości, takie domykanie utrudnia uzyskanie dobrych zdjęć - nawet w portrecie 135mm domykanie jest nieco uciążliwe, a co dopiero w macro!. Ludzie z tym żyją, bo muszą ;-) Od bardzo, bardzo dawna aparaty fotograficzne mają przysłony automatyczne - nie bez powodu. Gdy używałem Jupitera z pierścieniami, domykanie po ustawieniu ostrości po prostu mijało się z celem, bo i tak wszystko się przesuwało, tak więc ostrzyło się na domkniętym szkle na marnej matówce - dla mnie jednak hardcore
Moim zdaniem również AF się jednak nie raz przydaje, zależy od tematu, to samo z potwierdzeniem ostrości. Nie wszyscy robią tylko główki ważek ;-)
Plus obiektyw makro 1:1 w przeciwieństwie do pierścieni pozwala na o wiele większą swobodę w kadrowaniu bez babrania się w rozkręcanie/skręcanie pierścieni.
Trudziłem sie Jupiter 135mm f/3.5, teraz mam Tamrona i dostrzegam kolosalną różnicę w wygodzie tych rozwiązań. Z Tamronem większość zdjęć jest trafiona i z mniejszym wysiłkiem niż z Jupitera.
Ale jak się nie chce wydawać pieniędzy, a foty np. robiło głównie ze statywu to oczywiście manual jest do przekłknięcia. Jednak żadnych zalet poza ceną w stosunku do obiektywu makro to on niestety ma![]()