W nowych modelach Canona, wyraźnie widać reakcję na przeorientowanie rynku.
Zmiana systemu oznaczeń, korekty w marketingu. I co najważniejsze nowy sposób wprowadzania zmian w nowszych modelach. 60D jest ewidentnym przykładem zmiany targetu tzw. 'linii xxD"

Miałem 60'tkę w rękach. Robiłem zdjęcia, nakręciłem parę ujęć i pozostało mi mieszane uczucie. Nie można mu odmówić ergonomii i nowatorstwa w designie, ale z drugiej strony jest w nim coś z C1000D, niezaprzeczalnie. Zdjęcia są w pewnym stopniu zaszumione, ale do ISO400 na tyle szczegółowe że "czapki z głów". Jednakowoż różnią się odrobinę w tę gorszą stronę, od zdjęć z C50D.

Pewne funkcje, które wyróżniały z tłumu C50D jak np. mikro-regulacja AF zostały usunięte, ale to po prostu marketingowe badanie rynku. Dostaliśmy za to blokadę pokrętła nastaw P,Tv,Av,M obrotowy ekranik ;-) itp... itd...

Gdyby tak zastanowić się nad tym, co działo się w latach wcześniejszych w produktach Canona, to zauważymy że zawsze coś poprawiano a coś zabierano. Taka kolej rzeczy!