Z tym "dążeniem do perfekcji" związany jest jeszcze jeden problem. Mianowicie - zwracając dużą uwagę na techniczną stronę zdjęć pozbawiamy się niejako możliwości zrobienia świetnych ujęć "przez przypadek".
Ja, na przykład, odkąd zajmuję się strobingiem, sporo myślę o jak najdoskonalszym oświetleniu osoby, zamiast o emocjach i innych tego typu "bzdurach". Zaczynam się wręcz łapać na tym, że robię zdjęcia z zamiarem użycia lamp, nie myśląc o niczym innym. Jednak nie zamierzam tego zmieniać - błyskanie samo w sobie sprawia mi więcej radochy, niż fotografowanie jakkolwiek indziej i kiedykolwiek wcześniej. Dlatego uważam, podobnie, jak przedmówcy, że nie ma jedynego słusznego podejścia do fotografii. Osobiście wolałbym w przyszłości robić takie zdjęcia, jak McNally, niż jak Gudzowaty (pierwsze nazwiska skrajnie różnych fotografów, jakie przyszły mi do głowy), ale rozumiem ludzi, którzy myślą inaczej.
Dobrymi przykładami osób mających skrajnie różne podejście do fotografowania, jest moja koleżanka z klasy (MM) i ja (MM)(wiem, trochę za dużo piszę o sobie, ale przecież cały wątek traktuje o naszych własnych odczuciach). Czy można jednoznacznie stwierdzić, że któreś z nas robi lepsze zdjęcia? Może to zabrzmi nieskromnie, ale nie wydaje mi się. RZECZ GUSTU. I tym slowem-kluczem zakończę swoją wypowiedź.
PS1 Trochę zagubiła mi główna myśl całego posta, ale już późno jest i nie będę jej szukać od nowa...
PS2 Powołałem się na swoje i koleżanki zdjęcia nie dlatego, że uważam je za super-hiper, ale dlatego, że stanowią między sobą świetny kontrast. Wolę to zaznaczyć.