janmar wczoraj w nocy zrobiłem dokładnie to o czym napisałeś, przed momentem włączyłem aparat, i autofokus dalej szaleje, przyciski nie reagują. Dzięki Panowie za odpowiedzi.
Jak aparat wróci z serwisu dam znać.
janmar wczoraj w nocy zrobiłem dokładnie to o czym napisałeś, przed momentem włączyłem aparat, i autofokus dalej szaleje, przyciski nie reagują. Dzięki Panowie za odpowiedzi.
Jak aparat wróci z serwisu dam znać.
Lukaasz, przed 3 tygodniami fotografowałem moim 5DII imprezę okolicznościową na wolnym powietrzu. Kropiło, na granicy regularnego deszczu. Po kilkunastu minutach walki z pokrowacami z torebek foliowych, ograniczyłem się do systematycznego wycierania aparatu ścierą. Tak zeszły jakieś 3 godziny. Aparat działa bez zarzutu. Dlatego wydaje mi się, że w opisanym przez Ciebie przypadku, to nie deszcz jest przyczyną awarii.
Kontakt ze mną tylko przez e-mail: "mirekkania na yahoo kropka com kropka au". PW nie czytam.
09. Rób i pokazuj zdjęcia, które podobają się tobie, a nie oglądającym.
---Moje zdjecia na FB---
Ja też tak uważam - krople deszczu w bądż co bądż porządnym body nie mogą w krótkim czasie wyrządzić takiej szkodyZdarzyło mi sie focić w różnych warunkach i póki co wszystko jest jak trzeba.
Canon 6D i 5D2 + Canon 24-70L/4,0 + Canon 16-35L/4,0 + Canon 17-40L/4,0 + Canon 70-200L/4,0 + Canon 40/2,8 + szkła M42 i lampa EXII
Odkopię temat. Dzisiaj fociłem 7D z podpiętym C 17-55/2.8 w śnieżycy, przez prawie 2 godziny. Pierwszy raz taki przypadek miałem, ale to konieczność była (fotografuję zarobkowo). Aparat co jakiś czas wycierałem szmatką, mimo to był zmoczony dość porządnie. Po sesji (jeszcze na dworze) sprzęt wytarłem dokładnie suchym ręcznikiem, zapakowałem do torby i po powrocie do domu już od 3 godzin sobie w niej leży. Teraz po tym co tu przeczytałem mam lekkiego stresa, że z aparatem może być coś nie tak. Tak sobie myślę, czy nie powinienem go teraz wyjąć i może jeszcze raz dokładnie osuszyć? Czy czekanie z tym do rana przypadkiem nie spowoduje jakiegoś problemu?
Proroka by trzeba aby odpowiedzieć.Czy czekanie z tym do rana przypadkiem nie spowoduje jakiegoś problemu?
Ja bym już wyjął aparat,w razie potrzeby przetarł i postawił w nie za gorącym przewiewnym miejscu.Można dla spokoju ducha pootwierać klapki ,wyjąć aku i niech stoi do rana.
IMHO będzie ok.
Dzięki za szybką odpowiedź. Twoim zdaniem obiektyw powinienem odpiąć? Aparat właśnie wyciągnąłem z torby, jest po prostu... wilgotny.
Ostatnio edytowane przez briho ; 28-02-2012 o 21:28 Powód: Automerged Doublepost
Dobra panowie, działam jak radzicie i zobaczymy czy aparat jutro "wstanie"![]()
Czytam i nie wierzę
Kilka lat biegałem w najróżniejszych "mokrych" sytuacjach z Aleksandrem E-520 z podpiętymi najróżniejszymi szkiełkami i nigdy nic złego się nie działo. Wycierałem aparat rękawem, bluzą, czymkolwiek, a on pstrykał i pstrykał. Nie wrzucałem go oczywiście do wody itd, ale nieraz porządnie zmókł.
Niedawno pożyczyłem od Siostry 40D z C17-85 i spędziłem min. godzinkę na testach podczas opadów deszczu ze śniegiem. Aparat miałem powieszony na szyi i głównym moim problemem było ochronienie szkła przed zachlapaniem. Wróciłem do domu, sprzęt wytarłem i tyle - nic mu się nie stało.
Od pewnego czasu usilnie zastanawiam się nad zakupem 7D, którego to solidność korpusu i uszczelnienia są jednym z kilku argumentów, dzięki którym miał on wygrać bój z 60D. Czyżby argument przestał istnieć ??
Ostatnio edytowane przez Arni ; 28-02-2012 o 22:25
EOS 60D + C50/1.8 + C24-105/4.0 L + S10-20/4.0-5.6 EX DC HSM + S30/1.4 EX DC HSM + T70-300/4.0/5.6 SP Di VC USD
Metz 50 AF-1 + Hama Traveler Pro
E-system przeszedł do historii ...
Dwa lata temu fotografowałem Procesję Krzyżową w Warszawie i cały spektakl związany z tym wydarzeniem. Pogoda była pod przysłowiowym burkiem - po prostu lało. Cały sprzęt (7D z gripem, 16-35 II i 580 II) był mokry. W drodze do auta stwierdziłem, że ostatnią rzeczą pożądaną w tym momencie będzie zapakowanie sprzętu w tym stanie do torby. Jeżeli mókł przez przeszło dwie godziny, to wytrzyma jeszcze 10 minut. W samochodzie sprzęt pozostał na siedzeniu, aż do powrotu do domu, potem jeszcze trochę poleżał na biurku. Dzięki temu mógł swobodnie odparować i wyschnąć, na co nie miałby szans będąc szczelnie zapakowany w torbie. Działa do dziś bez żadnego zająknięcia.
Pstrykadełka, słoiki, staza, cztery duże koła i trzy anteny.