Zamieszczone przez K2_verti
powiem tak: moim skromym zdaniem nie ma uzasadniania zlodziejstwa. i o ile w Polsce myslenie w kategoriach: "pilnuje wszystkiego co mam jak oka w glowie, bo inaczej mi zap..." jest normalne, o tyle nie jest to dla mnie rzecz ani normalna ani akceptowalna. zyjemy w takim spoleczenstwie w jakim zyjemy, i czesto unikamy nazywania rzeczy po imieniu, dodatkowo majac spoleczna znieczulice. ale fakt pozostaje faktem - zlodziej to zlodziej i to czy ktos sobie to zrobil na wlasne zyczenie (bo tak to mozna w polskich realiach odbierac) czy nie - nie ma tu znaczenia.
sa na swiecie kraje, gdzie przedmiot pozostawiony w miejscu publicznym na kilka dni pozostanie tam nietkniety. chyba, ze widoczna bedzie jakas tabliczka z danymi personalnymi, to znalazca sie skontaktuje. to tylko w naszym kregu kulturowym norma jest uzywanie zapinek i lancuchow do wszystkiego do czego sie da. ale to nie jest normalne. i o ile mozemy pokiwac glowa nad niezapobiegawczoscia okradzionego, o tyle powiedzenie, ze zostal okradziony na wlasne zyczenie, to po mojemu usprawiedliwianie bagna w jakim zyjemy. zlodziejem sie nie zostaje bo jest okazja. zlodziejstwo sie ma w mozgu. przyzwolone przez znieczulice spoleczna i przeswiadczenie, ze to nic zlego.
zupelnie inna kwestia, ze te podpisy z tona sprzetu to porazka.