Jedna z par spowodowała rozbudowanie mojej umowy o zapis, że nie wszyscy goście znajdą się na zdjęciach... Od początku ciężko było się z nimi porozumieć, kompletnie nie byli zainteresowani fotografią, a jedynie pamiątkami pozowanych ujęć cioć i dziadków. Po oddaniu im materiału dostałam uwagę, że brakuje im zdjęcia jednego z przyjaciół, o którym nikt wcześniej nie wspominał... 80 zdjęć z kościoła też okazało się za mało, chociaż chcieli wcześniej malutko zdjęć. Moja praca była praktycznie charytatywna, a kłopotów przy tym kupa. Do wywołania wybrali zdjęcia, które oddałam jako dodatkowy gratis - ale to już norma
Dziś kolejny raz nauczyłam się nie nadskakiwać - musiałam szybko zorganizować zareklamowane odbitki, mobilizując kilka innych osób do współdziałania. Para na moje telefony nie reaguje zbyt często, no rozumiem, może są w pracy, ale wypadało by oddzwonić. Odpisują po kilku dniach sms, że dziś przyjdą po zdjęcia, kilka kolejnych sms upewniających po czym rezygnacja ze spotkania i przełożenie na kolejne terminy...
Niebawem robię ślub przyjacielowi, oczywiście w ramach prezentu. Problem w tym, że jego babka ma zupełnie inne wizje niż ja, a na wieść o cenach albumów zaczęła wzywać samego Chrystusa... Następnym znajomym zaproponuję kontakt z fotografem do wynajęcia.