bebesky ty chyba nie robiles zarobkowo zadnego slubu co?
znaczy jestem tego pewien, bo argumenty jakie podales to 100% punkt widzenia mlodych, a nie fotografa.
6 do 24h wybierania? tak jasne, malo czasu zajmuje postprocesing, przygotowanie zdjec do wywolania itp i jeszcze poswiecic cala dobe na segregacje zdjec przez mlodych?
- to ja raczej podziekuje
pozwolic wybrac wszystkie zdjecia mlodym? super - pojdzmy dalej z oferta "frontem do klienta" i pozwolmy, zeby to oni decydowali na ktorym zdjeciu ma byc b&w, na ktorym cross, na ktorym kolor, a na ktorym sepia
albo niech mlodzi sami powiedza kogo masz fotografowac, czego nie fotografowac (malo istotne dla nich elementy ceremoni/wesela).
ba, niech na tych finalnych 200 zdjeciach na DVD z przygotowan, ceremoni i wesela znajda sie wszyscy goscie (z taka prosba tez sie spotkalem)
ciekaw jestem, czy rekiny tej brany jak np. Yervant pozwola sobie tak ingerowac w ich artystyczna sfere, czy to jednak w ich przypadku fotograf jest rezyserem materialu ktory sprzedaje.
wlasnie przez takie naginanie rzemiosla fotograficznego, przez magikow ktorzy jedna reka trzymaja kamere, a druga aparat fotograficzny, przez zawodnikow ktorzy zeby byc konkurencyjni z cena 1200 pln oddaja 1600 zdjec na DVD branza fotografii slubnej stala sie mutantem wykreowanym przez klientow a nie przez fotograficzne wizje autorow.
fotografia slubna to przede wszystkim reportaz.
to jest ukazanie sposobu widzenia fotografa, to dynamika, to pokazanie momentow, detali ktorych nikt nie dostrzegl, to jest w wiekszej czesci "dzielo" a nie "produkt".
nakladajac ograniczenia na artyste nie mozna spodziewac sie, ze stworzy cos wyjatkowego a raczej kolejna, przecietna masowke.
trzeba rozroznic, czy chcemy miec zdjecia pamiatkowo-rodzinne przy kotlecie z pieknym bokeh, czy dzielo artystyczne.
ja wybieram to drugie, dlatego bede trzymal sie swoich zasad i zalozen przy komponowaniu calosci materialu jaki oddaje mlodym.