Zarejestrowałam się licząc na pomoc doświadczonych użytkowników.
Zajmuję się zawodowo fotografią, w tym ślubną. Wczoraj w trakcie przygotowań Panny Młodej, po wykonaniu około 3 zdjęć aparat przestał łapać ostrość. Nie był w stanie zrobić zdjęcia w trybie AF - manualnie się dało.
Zrobiłam szereg prób - przetarłam styki, wymieniłam baterię (tak, wiem, mało prawdopodobne, aby to była kwestia baterii), przeszłam z trybu M na P (jakby to coś mogło zmienić) przeczyściłam automatycznie matrycę (choć była czysta), zmieniłam obiektywy (pracuję na 3 L-kach i rybim oku), wyłączałam, włączałam - nic nie pomagało. Na szczęście miałam pod ręką zapasowe body (starą i jarą 5d) ale problem pozostał.
Dziś rano stwierdziłam, że być może jakiś pyłem osiadł na czujniku, więc przedmuchałam gruszką aparat analogicznie jak przy czyszczeniu matrycy. Zadziałało. AF się odzyskał.
Moja radość nie trwała jednak długo - otóż przed matrycą, jeszcze przed przedmuchaniem, zobaczyłam wystający lekko z prawej strony biały, cienki plastikowy listek. Nie pamiętałam go z poprzednich czyszczeń. Sprawdziłam drugą Mark II, którą mam - widać w niej ów listek całkowicie schowany z prawej strony. W felernej Mark II był on lekko wysunięty. Aparat już ostrzy, ale ów płatek zmienia swoje położenie - przesuwa się po matrycy zasłaniając ją i produkując czarne artefakty, z których najbardziej widowiskowy przesyłam w załączniku.
Nie wiem, czy to on był przyczyną braku ostrzenia, czy też nałożyły mi się naraz 2 różne problemy.
Szukam informacji na temat tego, co to w ogóle jest, ale nie potrafię znaleźć.
Aparat służy mi od zeszłego roku, zrobił ok. 25tys zdjęć.
Spisywał się bez zarzutu.
Na swój sprzęt chucham i dmucham, nigdy nie miał żadnego fizycznego wypadku, nie został przegrzany, upuszczony, po prostu do wczoraj był to szczęśliwy, działający aparacik.
Bardzo proszę o pomoc, ktokolwiek orientuje się, co to może być.
Wolałabym nie odsyłać aparatu do serwisu w środku sezonu. Niestety kupowałam aparat w szczytowej fazie popytu na niego przy braku podaży - kupiłam go przez Allegro ( od tego sprzedawcy: http://allegro.pl/my_page.php?uid=231621 ), gość zdaje się sprowadził go z Niemiec. Mam tylko europejską gwarancję. Teoretycznie powinnam odesłać go do sprzedawcy, a on dalej - ale w ten sposób cała sprawa bardzo się wydłuży. Jeśli nie okaże się, że z jakiejś dziwnej racji w ogóle mi go nie będą chcieli naprawić.
W każdym razie - gdyby istniała możliwość naprawy samodzielnej, albo chociaż zdefiniowania problemu - byłabym bardzo, bardzo wdzięczna.
Foto:
http://mmgroup.nazwa.pl/uszkodzenie.jpg