Kolor skóry to nie tylko możliwości aparatu. To również otoczenie w jakim było robione zdjęcie. Jeśli robisz ujęcie kogoś, kto stoi metr przed drugą osobą, mocno oświetloną, ubraną w fioletowy sweterek, to jakiej skóry można się spodziewać?
Firmy produkujące aparaty dążą do tego, żeby matryca odwzorowywała widmo światła widzialnego jak najdokładniej. Resztę pozostawia robiącemu zdjęcie, bo nikt nie jest w stanie napisac algorytmu dla wszystkich, możliwych warunków.
Na analogu było tak samo. Też, żeby zrobić idealną odbitkę trzeba bylo trochę więcej, niż tylko proces C-41. Dzisiaj proces "wołania" odbywa się, albo na etapie samego robienia zdjęcia (ściśle określone zaaranżowane warunki oświetleniowe), albo w puszce, albo w komputerze. I zeby były idealne efekty, zawsze musi przy tym być człowiek ze swoimi umiejętnościami.
W jednym z artykułów na tym forum (Tips&Tricks) napisane jest, że na pewnym etapie obróbki, dochodzimy do stanu nirwany, gdzie nikt poza niewielką garstką specjalistów, nikt nie jest w stanie zauważyć ogromu pracy włożonego w zdjęcie (napisane było inaczej, tutaj w skrócie i niedokładnie). I tak rzeczywiście jest. Dla 80% odbiorców nie istotne jest, czy skóra będzie bardziej lub mniej różowa. Ujęcie będzie zachwycało lub to, że wogóle cokolwiek widać.![]()