Znam ten ból. Często fotografuję spektakle w ramach przeglądów i festiwali, więc w sytuacjach, kiedy wejście na próbę, umówienie się poza spektaklem jest praktycznie niemożliwe, o ile oczywiście chce się sfotografować aktorów w akcji i w pełnych dekoracjach. Co więcej, sama też używam 5-tki, która jest dość głośna. Oczywiście, jeśli jest to ciche, kameralne przestawienie, trzeba się mocno napocić, żeby pstrykać tak, żeby nie przeszkadzać artystom i publiczności, być w miarę niewidzialnym i niesłyszalnym, a przy okazji jeszcze mieć dobre zdjęcia. Oczywiście, nie ma jednego, uniwersalnego sposobu na focenie w teatrach, wiele zależy od spektaklu, organizatora, sceny. Ja zawsze przestrzegam kilku zasad:
- zawsze ustalam z organizatorem i artystami to, że będę robiła zdjęcia. Nie ma różnicy, czy w regulaminie imprezy zawarowana jest domniemana zgoda artystów na bycie fotografowanymi albo że dostałam rozpiskę, gdzie były uwzględnione informacje o zgodzie/jej braku. Przyjść wcześniej, przedstawić się i zapytać o zgodę - to podstawa. Dzięki temu właściwie jeszcze nigdy nie miałam odmowy.
- jeśli spektakl jest wyjątkowo cichy - fotografuję na tekście, muzyce, ruchu - wtedy, kiedy trzask lustra ma się mozliwość stopić z innym dźwiękiem. Oczywiście najwygodniej, kiedy spektakl jest głośniejszy, kiedy jest krzyk, szybki ruch, głośniejsza muzyka. Nigdy nie fotografuję na ciszy, nawet gdyby nie wiem jak ciekawy moment miał mi uciec.
- jeśli fotografując siedzę wśród publiczności - wyłączam kontrolne wyświetlanie zdjęcia, wiem, że to przeszkadza zwłaszcza osobom siedzącym za mną. Na wypadek, gdybym w czasie spektaklu musiała coś zmienić w ustawieniach, maksymalnie przyciemniam wyświetlacz, żeby uniknąć efektu żarówki.
- wszelkie wspomagacze AF _muszą_ być wyłączone, bardzo rozpraszają artystów.
- no i oczywiście w sali teatralnej nie ma mowy i przemieszczaniu się w trakcie spektaklu. Siedzę w miejscu i koniec. Chcę mieć różnorodne kadry? To muszę kombinować. Po którejś imprezie - nie jest to nawet specjalnie trudne.
Albo dogadać się z wykonawcą, żeby pozwolił focić podczas pierwszych 5 minut koncertu lub/i bisów.
I na koniec tytułem ciekawostki: spotkałam podczas jednego z festiwali osobnika, który twierdził, że artyści LUBIĄ, kiedy migawka trzaska podczas ich występu, ponieważ wtedy muszą się tym bardziej zmobilizować... Oczywiście wspomniany osobnik walił lustrem w momentach dowolnych, wzbudzając głęboką irytację wszystkich naokoło. Z tego co wiem, ponownej akredytacji na ten festiwal już nie dostał.