...i pomyśleć, że kiedyś ważniejsze było to co jest na zdjęciu a nie czy ktoś wie jak je wymoczyć...
Who cares? Teraz poprostu techniki są bardziej dostępne, a że często używane bez głowy...
Niektórym chyba brakuje unikatowości. Kiedyś mówiąc "wywołałem film" można było wprawić w konsternację i być uznawanym conajmniej za magika. Dziś PSa ma każdy i każdy może coś kliknąć...a każdy wie, że "sie zrobi w fotoszopie"
...tylko nadal - co z tego, skoro większość kadrów jest totalnie o niczym.
Wspomniany kawałek o Nachtweyu to dobry punkt programu.
Zrobił mocną klatkę i wiedział co z niej wyciągnąć.
Zupełnie inny człowiek jednak wiedział _jak_ - razem zrobili to jak należy.
Poszedł za daleko bo maskował niebo i wyciągnął oczy?
Po "War Photographer" słyszałem już wiele razy "jadę na wojnę robić reportaż" - ależ proszsz...samo się robi przecież. Z samych opowieści Jamesa słychać, że to prawie jak popstrykać dziki street na ulicach Krakowa![]()
...a miało być tylko jedno zdanie...
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Przydał by się 'edit'.
U Yervanta jest jedna zasadnicza sprawa...
Nie chodzi o to czym ten gość robi zdjęcia i czym je obrabia...
...chodzi o to _jak_ je robi. Tego się nie da nauczyć![]()