Rewelacji to może faktycznie nie ma, ale nie wiem czy te zdjęcia odbiegają w jakiś sposób od dzieł stanowczo wypowiadających się i wszystko wiedzących na wątku ślubnym co niektórych "fotografów". Kolorystyka zła? A jak jest dobra? Pomarańczowy zafarb jest ok, trupioblade twarze też, na siłę wciskany szum i czarne prosto z nekrologu ramki? Ok, każdy ma prawo robić jak mu się podoba, a jak jeszcze potrafi przekonać klientów, że tak jest super pięknie i modnie, to ok i brawo. Mnie nic do tego.
"photographus"... czy brak emocji i brak "naturalności" to wina fotografa? Co to znaczy naturalnie? Jak ktoś się na co dzień za dużo nie uśmiecha a dniu ślubu robi próbę do amerykańskiej głupawej komedii, to jest naturalny? Też mi się zdarza fotografować śluby i wiem, że niektórzy ludzie są strasznie spięci w tym dniu. Ciężko uświadczyć uśmiechu nie wspomnę o innych reakcjach. Fotografujący chyba nie powinien mówić podczas reportażu co 30 sek "uśmiech, uśmiech, ząbki, cheeeeese, podskok, buzi". Polska to nie USA choć ludzie coraz chętniej uzewnętrzniają swoje emocje, ale wystarczy, że ktoś jest głęboko wierzący i przeżywa ceremonię ślubną jako coś duchowego, to nie będzie tego uzewnętrzniał. W skupieniu będzie to przeżywał.
Reasumując... oceniajmy technikę, kadry, obróbkę, chwycone chwile (o ile takie były a tylko fotografujący to wie, my nie).