Pobawiłem się trochę LightZone. Trochę wolny (core i7 2.6GHz, 6GB RAM) i interfejs... no po raz kolejny tzw. "nowe, rewolucyjne rozwiązania" zamiast robić po ludzku, jak wszyscy ;-) Do moich zastosowań raczej się nie nada.

Tym niemniej jedna rzecz: to chyba pierwszy program pod Linuxa, w którym kolorystyka zdjęć po załadowaniu jest bardzo zbliżona do tego, co wychodzi z aparatu ew. DPP.