Czy wy chcielibyście przyspawać obiektyw i robić zdjęcia tylko tym jednym? Zawsze bez flasha, zawsze na pełnej dziurze? Jednym, jedynym obiektywem robić zdjęcia przez całe życie? Czy L-ka 35mm jest Świętym Graalem, mistycznym narzędziem? Oko Horusa? No to już spieszę obnażyć słabości plastika, żeby nie było że z plastikiem jest zawsze super idealnie. Do fotografowania w ulewnym deszczu z plastikiem? Ja dziękuję (wysuwająca się mordka wciągnie wodę). Do zdjęć w kościele z plastikiem? Nie za bardzo (ten irytujący, odwracający uwagę, niedyskretny bzyczący AF). Do sportu z Ef 35 f/2? Jeszcze gorzej, ani tyle. Oszalałbym włączając servo AF i słysząc ten ciągły odgłos bzzzz, bzzzz, bzzzz. Ale np. do takiej fotografii przemysłowej czy do fotografowania martwej natury? Czemu, nie! Nie ma sprawy! Tam plastikowy EF f/2 dobrze się spisze. Będą z tego dobre rezultaty. Jeszcze tylko nie próbowałem tego obiektywu w astrofotografii.
Wyraźnie napisałem (i to już wcześniej) o wadach użytkowych plastika:
- bzyczenie AF (bywa irytujące, bardzo mała dyskrecja plus irytacja dla nas samych),
- wąski pierścień MF (irytujące gdy przyjdzie kręcić, niewygodny),
- brak "full time MF override" (szkoda, trzeba się przełączyć na MF - inaczej MF nie zadziała - a są sytuacje kiedy chciałoby się przeostrzyć),
- wysuwająca się "mordka" (podatność na uszkodzenia bez osłony przeciwsłonecznej zarówno w transporcie jak i wtedy gdy ktoś trąci nam aparat)
"Nie-cudowny" plastik, f/2,8 (wybaczcie szumy i nie wyretuszowaną kropkę na zdjęciu):