Ja z mojego ślubu mam 36 zdjęć czarno-białych i drugie tyle kolorowych. Ponadto 9 minut filmu niemego w standardzie super8, na czarno-białej taśmie made in USSR, na których jest wszystko co najważniejsze z ceremonii i z wesela. Zasadniczo nie widzę sensu posiadania większej ilości zdjęć, bo ksiądz, czy urzędnik mówiący "U", nie różni się wiele od księdza, czy urzędnika mówiącego "R", bez względu na to, czy fotografowany jest od dołu, w kierunku witraża nad ołtarzem, czy z ambony w kierunku butów ministranta.Ciocia Zosia tańcząca rock 'n rolla, wygląda tak samo komicznie (głupio), jak wyglądała tańcząc makarenę. Reszta istotnych dla mnie ujęć mieści się na jednym standardowym negatywie, zwłaszcza z perspektywy 25-ciu lat...