No tak, z tym, że prezentowane tutaj wielokrotnie głosy, o rzekomym mydle 24-70L, albo nie pokazywały problemu, bo... (i tutaj cała litania problemów z zaprezentowaniem zdjecia), albo prezentowały zdjecia, na których nie było widac mydła wiekszego, niż to które produkuje filtr Bayer'a, zamontowany na matrycy, albo bylo widać, że wyostrzono nie tam, gdzie szukano ostrości.
Na 2.8 na 70 mm, zdjecie z 1,5 metra daje nam zakres głebi ostrości około 6 cm. Kiedy w chwili pomiedzy ostrzeniem a naciśnieciem spustu obiekt przesunie się o te kilka centymetrów i wyjedzie z GO, to jest wina obiektywu?
Czy jesli trzymamy obiektyw, którego waga wynosi prawie kilogram, blisko korpusu aparatu, a zdjęcie robimy na 1/60 s i wychodzi lekkie mydło, to jest wina obiektywu, czy trzęsących się rąk fotografa?
Czy jeśli nie trafił AF, to wina obiektywu?
Czy kiedy patrzymy na obraz o rozmiarze 2x3 metry z odległości 50 cm i widzimy pewne niesotrości, to jest wina obiektywu?
Mydło na zdjęciach, to problem szerszy niż prosta diagnoza, że "obiektyw jest do d...".
Trzymałem w rękach 5 różnych (2 kupione w Polsce, 2 w USA, 1 w Niemczech) egzemplarzy 24-70 L. I na 1DsIII, i na 5DII, i na 40D, i na 450D wszystkie byly ostre od 2.8, w całym zakresie ogniskowych. Wszystkie były kupione bez "selekcji". Nie czuje sie przez to ani lepszy, ani bardziej profesjonalny. Trudno mi tylko uwierzyć w prawdziwość niektórych zarzutów, jakie formułowane sa tu wzgledem tego szkła, w sposob ogólnikowy i arbitralny.
W każdej serii obiektywów ma prawo znaleźć się promil, który wykazuje problemy. Nie zaprzeczam. Mam jednak poważne podejrzenia, co do kwestii umiejętności precyzyjnego definiowania przyczyn braku ostrości, lub jej przesunięcia. I śmiem twierdzić, że niestety wiele osób ma z tym poważne problemy. Nazywam to "Syndromem Wyspy Bahama", od nicku wybitnej postaci, na arenie udowadniania na CB, ze "24-70L to największe oszustwo Canona, mające na celu wyssanie i tak pustej juz kieszeni biednych uzytkowników sprzetu Canona, zmuszonych do kupowania szkła butelkowego w cenie 20-letniego Audi".
To "pewnie" jest tak samo pewne, jak "wydaje mi się"...A propos Leibovitz. Jeżeli ktoś zarabia na fotografii, to ma pewnie wykupiony abonament w serwisie i po każdej sesji jedzie na strojenie i czyszczenie. Zaś z takim nazwiskiem może od Canona dostać sprzęt i sobie wybrać idealny egzemplarz.
Kończąc moje wywody, trzymam kciuki za sprzet autora wątku i mam nadzieję, że jego sprawa się wyjaśni, czy to po wizycie w serwisie, czy po innych zabiegach.
Mam nadzieję, że zalinkowane przeze mnie zdjęcie i wyrazone opinie pomogą w rozwiązaniu problemu.
Pozdrawiam