Hmm... to może i ja coś dopowiem w tym temacie... Mi kuzyn policjant powiedział że jak wychodze gdzieś z aparatem to powienienem mieć ze sobą...nóż. Ciekawe stwierdzenie w ustach "struża prawa".. ale cóż-od tej pory kiedy opuszam dom z aparatem zawsze cos ostrego spoczywa w kieszeni.
A teraz taka mała historyjka:
Byłem niedawno z koleżanką w parku-ot, takie jesienne portrety. Minęło kilka minut i przypomniało mi się że...zostawiłem torbę ze wszystkimi szkłami na ławce...(wiem, jestem kretynem, ale tak zajęła mnie sesja ) Momentalnie obany zimnym potem idę z przeczuciem stwierdzenia że torba już zmieniła właściciela... Podchodze do ławki... oczywiście torby nie ma.. Ale zza winkla wychodzi w pewnym momencie 3 dresów. Łysi, wysocy, szerocy... Już miałem spie**ać stamtąd w obawie przed stratą i apartatu, ale nagle jeden krzyczy: "ej..k**wa, to nie twoja torba? No bo k**wa widzieliśmy jak robisz jej zdjęcia to ci ją k**wa nieśliśmy zanieść bo ją k**wa zostawiłeś na ławce debilu..." Przyznam, że było to jedno z dziwniejszych przeżyć w moim krótkim, 17letnim życiu... A jaki morał tej historii? Cuda się zdarzają...
Choć teraz zakupiłem taki czujnik, że jak oddale się od torby na dalej niż 5m to zaczyna wyć alarm
pzdr