Zamieszczone przez mmsza
dokladnie, zgadzam sie.
mnie osobiscie bawia ludzie, ktorzy laza z drogimi sprzetami np. w centrum mojego miasta (Lublin). spojrzenia,chociazby przechodniow, za takim kims sa nieustajace, a co tu mowic o zlodzieju.
ja osobiscie, jesli ide focic w miejsca gdzie jest duzo ludzi i istenieje realne zagrozenie, trzymam aparat pod kurtka (w lecei pod koszula), zeby nie rzucal sie w oczy, do tego sciskajac go kurczowo.
sprzetu tez nigdzie nie zostawiam, EWENTUALNIE prosze o popilnowanie osobe, ktora DOBRZE znam, choc jest to rzadkosc.
zlodziej nie bedzie probwal cie okrasc, jesli ryzyko zlapania bedzie zbyt duze - proste.
inna kwestia sa zwyczajni bandyci, ktorzy nie chca tylko zabrac sprzet, a pobic i poskakac po glowie tylko dlatego, ze jestem 'bogatym frajerem, ktoremu mama mupila aparacik'. na aparat akurat nazbieralem sam, rezygnujac z samochodu, ale odbiegam od tematu.
takie przypadki sa duzo trudniejsze, bo moze sie to przytrafic kazdemu. zly czas, zle miejsce i mamy klopot.
osobiscie, nie nosze ze soba zadnyc ostrych narzedzi, bo rzadko foce w 'niebezpiecznych miejscach' (wole plenerki na odludziu), ale powoli zastanawiam sie nad kupnem srutowy. to zadna przesada, bo wole przywalic komus w jajka srutem niz stracic zeby i sprzet...
idealnej recepty nie ma, po prostu trzeba uwazac...