Wprawdzie nie mialem zadnej sytuacji w ktorej ktos mnie zaczepil w trakcie fotografowania i chcial zabrac aparat czy cos podobnego ale zainteresowal mnie fragment o noszeniu ze soba noza i straszeniu nim potencjalnych napastnikow.

Panie i Panowie tak sie sklada ze ta rada policjanta to za przeproszeniem straszna bzdura swiadczaca przede wszystkim o braku wyobrazni. Tak sie sklada ze tematyka nozowa interesuje sie od lat (wiecie takie zboczenie polegajace na kupowaniu i uzywaniu nozy w cenie dobrych obiektywow). Nosze tez ze soba noz przy czym jedynie w celach uzytkowych (taki zawod).

Prawda jest taka ze wyciaganie noza przy napastniku to wyrazne proszenie sie o jeszcze wieksze klopoty. I to nawet nie dlatego ze on moze miec wiekszego i lepiej nim operowac. Co w przypadku kiedy okarze sie ze Wasz kozik nie odstraszy nikogo ... uzyjecie go ? Efektem ugodzenia nozem jest szok pourazowy majacy czesto gorsze skutki niz sama rana. Jesli ktos z Was byl ofiara takiego szoku (niewazne w jakiej sytuacji) wie ze do omdlenia jest albo bardzo blisko albo czlowiek mdleje. Adrenalina oczywiscie jest w stanie zlagodzic skutki ale co jesli nie pomoze. Facet pada Wy uciekacie on wykrwawia sie na smierc a Wy idziecie do pierdla. Gorzej jak sytuacja jest odwrotna ... nieumiejetnie uzywacie noza ... napastnik Wam go zabiera dostajecie cios on ucieka a Wy wykrwawiacie sie. Jeden z trenerow walki nozem pisal ze jesli wyciaga sie noz na ulicy to tylko po to zeby zabic ... nie ma sie co nastawiac na inne rozwiazanie.

Nie jestem guru w tych sprawach ale jesli ktos mysli na powaznie o kupieniu sobie noza i noszeniu go dla postrachu to zapraszam do archiwum portalu budo.net.pl gdzie takie dyskusje pojawialy sie wielokrotnie. Poczytacie troche i od razu sie Wam odechce nozy, batonow itp. Nie ma to jak pozadny gaz ktory umozliwia szybkie oddalenie sie i unikniecie bijatyki.