a ja mialem kilka dni temu taka sytuacje, wracalismy z kumplem do domu, centrum katowic, przystanek tramwajowy zaraz kolo teatru wyspianskiego, mijamy jakas dziewczyne w dlugiej spodnicy, glanach obladowana jakimis teczkami, poczochrana ostro jak na rasowa punkowe przystalo, wystukuje sobie cos dziewczyna na komorce, minelismy ja zrobilismy moze dwa kroki i slysze jakis tumult za soba, widze watlego dresa z lysa glowa ktory ja popycha na ziemie i zaczyna uciekac, dziewczyna otrzepala sie wstala i poszla dalej, pomyslalem ze to pewno te ogolnokrajowe rozgrywki miedzysubkulturowe, cos ala gra w berka, on ja przewrocil w ramach protestu i zdobyl 10 pkt do expierencu, ale jakas babcia zagadnela dziewczyne i okazalo sie ze ukradl jej komorke, no jak slowo daje, nie widzialem momentu kradziezy ani przedmiotu kradziezy, nie slyszalem slowa skargi ani prostestu a zanim zdazylem zareagowac ten śmontek byl juz pod empikiem... Glupio mi ze stalem sie jednym z ludzi ktorzy zachorowali na znieczulice, ale naprawde chcialem pomoc, brak bylo tylko bodzca zeby zareagowac, i czasu potrzebnego na reakcje, ktos tu dobrze napisal, ludzie jesli was okradaja, drzyjcie sie w nieboglosy, kopcie w rzepki i uciekajcie gdzie pieprz rosnie...