To teraz ja dla porownania: wszelkie mozliwe imprezy w miescie, wielotysieczne spedy - Fete de la Musique, fajerwerki, czy chociazby zwykle pstrykanie ptaszkow na bulwarze - zawsze aparat dyndajacy na szyi, torba czesto zostawiana kilkanascie metrow dalej bez opieki. Czasem zdarza mi sie wracac z takich imprez po kilku piwach, kolo polnocy, razem z cala wataha roznych elementow, zatloczonym pociagiem albo szlajajac sie po ciemnych uliczkach - aparat na szyi, zero zagrozenia. Owszem, krzycza, jaraja trawe, spiewaja - ale to wszystko. Wyjac duza, swiecaca, kolorowa komorke (P900) zeby zadzwonic do zony ze wracam? No problem.
I miejsce jest IMHO porownywalne z duzym polskim miastem - ludzi niby niewiele, ale zjezdzaja sie z roznych stron swiata i to nie zawsze w celach dyplomatycznych

Turcy, Rumuni, Latynosi... I wcale nie jest tak, ze wszyscy za jeden zasilek moga sobie kupic 1Ds - tak, moze ciezko w to uwierzyc wszystkim, ktorzy mysla ze "w tej szwajcarii to wszyscy nosza zlote rolexy" - ale tu tez sa bezdomni.
I jedyna sytuacja w ktorej ostroznosc sie wyostrza to, gdy slysze gdzies z oddali "no co kurrrwa". :-( :-( :-(