A jak wyobrażacie sobie zdjęcia bez lampy wykonane ciemnym i do tego jeszcze wymagającym przymknięcia obiektywem na weselu (bo o tym m.in. mowa w tym wątku) bez dodatkowego oświetlenia? W dodatku zdjęcia robione przez osobę nieobeznaną w tym temacie? Efekt będzie taki, że skorzysta z lampy wbudowanej i co druga osoba będzie miała czerwone oczy, białe, płaskie twarze i przepastną czerń w tle. Lampę zewnętrzną odbije od sufitu albo założy jakiś materiałowy rozpraszacz za kilkanaście złotych i już będzie dużo lepiej. Będzie mógł bawić się w zamrażanie ruchu błyskiem na dłuższych czasach a przede wszystkim robić kitem zdjęcia na przysłonie f8 co da jako takie rezultaty. A późniejsze wykorzystanie lampy? Niech kupi statyw, parasolkę, przewód do wyzwalania lampy, blendę i niech próbuje sił w portrecie, nauczy się operować światłem. Nie przesadzajcie z tym stwierdzeniem, że każda lampa zabija zdjęcie.