Powiem tak: aparat robił zdjęcia dobrej jakości? To go trzeba było zostawić. Teraz czekają Cię przepychanki słowne na Żytniej. Pewnie kolejna kasa. I wiesz co? Jak już się to wszystko skończy, to zrób zdjęcie nieba na f22
. I zacznie się od nowa
.
Przesadzacie już z tą pedantycznością. Mam 7D od kilku miesięcy i jeszcze nie dmuchałem gruszką do środka.
Plusy:
-zaoszczędzone zdrowie
-mam czas na inne zajęcia
-mam spokojne sumienie
-mam 97pln w kieszeni
-prawdopodobnie zaoszczędzę jeszcze 150 na czyszczeniu
Minusy:
-nie zauważyłem. Brak jakiś "kropek, śladów itp" na zdjęciach.
Sorka, ale nie można czasem czytać takich rzeczy. W 400D miałem nie raz pyłek na matówce i w życiu tego nie ruszałem. Dlaczego? Bo jedno klapnięcie lustrem starczy, aby nowy pyłek tam wylądował. I co wtedy? kolejne 97 pln? . To ja wolę odkładać na nowe szkiełko.
Ps:zmieniam często obiektywy. A pomimo tego nie mam większych problemów z "syfem' w środku body. A pojedyńczym pyłkiem się nie przejmuję.
PS2: podstawowy obiektyw to 17-55 f2.8 IS USM. Więc przy tym rzekomym "odkurzaczu" powinienem tam mieć na...sypane aż do samego bagnetu
!!! Łączenie podwójnego wpisu !!!
Raz na kilka miesięcy przedmuchałem porządnie gruszką wszystkie zakamarki aparatu, obiektywów, gripa itp. Po prostu poswięcenie 1h , rozebranie wszystkiego jak się da. I gruntowne czyszczenie całości. Co Ci da wydmuchanie matówki, matrycy jak na bagnecie obiektywu masz syf?