Od jakiegoś czasu 'rozwijam się' fotograficznie. Obecnie używam EOS'a 50 i bardzo mi się podoba 'manualnie'. Ostatnio rozwijanie się nabrało tempa w związku ze skończeniem studiów i rozpoczęciem pracy - przypływ kasy. niestety kwoty wydawane na filmy+wywołanie+skanowanie zaczęły osiągać np. szczytowo 300-500pln/miesiąc w czasie wakacji... musze zmniejszyć tempo albo kupić cyfrówkę.

najczęściej fotografuję podczas podróży, ale nie tylko: umawiam się ze znajomymi i rodziną na 'sesje', łażę po mieście i szukam tematów

Chętnie kupił bym 20D, bo mi bardziej przypomina 50tkę: metolowy korpus, duża matówka, kółka do trybu manualnego, informacje o parametrach od góry itd. ale kasy mam na razie na używaną albo nową 350D z gripem, która technicznie chyba jest podobna, ale manualnie kiepsko - malutka, kiepski dostęp do manuala - taki przycisk tuż obok wizjera, mała matówka...

Pytanie więc mam: czy opłaca się ryzykować używaną 20D? Bo może lepiej obejść się ze smakiem i kupić 350D? A może po oszczedzac na nowe 20D?