Zamieszczone przez Macios
Najmilej wspominam nocne fotografowanie w Lisbonie,
gdzie rozkladalem statyw o 1.00 w nocy nie koniecznie na glownych uliczkach i czulem sie jak u siebie.
Ludzie fantastyczni.
W calej Potugalii.
W Maroku (jeden dzien) dopadla mnie schiza o sprzet, przeczytalem wiele bzdur w necie przed wyjazdem i blednie zalozylem ze urwa mi reke razem z aparatem.
W Tetuan, jakies 40km na wschod od Ceuty jest wrecz 'europejsko' i bedac tam jeden dzien tylko raz jakas pijaczyna chciala wyciagnac kumplowi sprzet z reki, za co zostal momentalnie zrugany przez innych marokanczykow.
Jak tam wroce to juz sie nie bede bal ;-)
Pozdrawiam,
Parteq