w Iraku jest troche bardziej zlozona sytuacja. W miejscach swietych dla Irakijczykow (zakladajac ze uda sie tam jakims cudem dotrzec) wyciagniecie aparatu moze byc jednoznaczne z wybuchem agresji i bardzo powaznymi klopotami z linczem wlacznie. Z drugiej strony ludzie fotografowani w normalnych miejscach - wioski, przedmiescia czy slumsy - sa bardzo zyczliwi i wrecz zapraszaja do fotografowania. Sam mialem sytuacje w slumsach pod Karbala jak mezczyzna przyprowadzil swoja rodzine (kobiety!!!) i prosil na migi zeby zrobic im zdjecia.Zamieszczone przez GaGacek