Witajcie,
proponuje wymienić sie doswiadczeniami z fotografowania w różnych krajach. w niektórych miejscach traktuje się nas (fotografów, mam na mysli osoby z lustrzankami "przyklejonymi do twarzy", bez względu, czy to hobby, czy praca...) z rezerwą, niechęcią, w innych zaśkrajach - z uśmiechem lub milczącym przyzwoleniem.
Proponuję więc byśmy się podzielili doświadczeniami z różnych krajów - tymi pozytywnymi, jak i negatywnymi dotyczącymi reakcji miejsowych na bycie fotografowanym. Zacznę od Azji:
- Japonia - nieśmiali, ale bez problemów
- Korea PD- jak wyżej
- Wietnam - tu jest większa rozpiętość - od uśmiechów, po agresję
- Kambodza - Jak wyżej
- Tajlandia - zwykle sympatycznie (poza dzielnicami rozpusty)
- Laos - baaardzo otwarci i sympatyczni
- Malezja - raczej stornili od obiektywu
- Singapur - dobre maniery i podejscie do obcokrajowcow maja juz na lekcjach w szkole... wiec - always smile:-)
Afryka:
- RPA - trzeba uwazać, czy ten uśmiechajacy sie podczas robienia zdjęcia młodzieniec zaraz nie stanie sie nowym właścicielem twego aparatu...
- Swaziland - chill out - choćradze uważać na mundurowych
- Madagaskar - zwykle bardzo otwarci, choć zdarzają się sytuacje, gdy uciekają przed obiektywem (albo tez inne reakcje, zależne od ilości spożytego piwa/rumu;-)
Ameryka Środkowa i PD:
- Meksyk - 99% zadnych problemów
- Kuba - raj dla fotografów - swietne relacje z miejscowymi (szczególnie, gdy sie zna choc pare słów po hiszpańsku)
- Belize - miejscowi sympatyczni, acz nieufnie podchodzili do mnie
- Gwatemala - uśmiech czyni cuda;-)
- Honduras - jak wyżej
- Wenezuela - zwykle bez problemów, choć czasem, szczególnie starsi ludzie "uciekali" przed obiektywem.
Co można powiedziec o tych wszystkich miejscach to to, ze jak w przypadku podrózowania - próby nawiązaniakontaktu z miejscowymi w ich ojczystym języku były zwykle przepustką do ich serdeczności i integracji.
Liczę, ze podzielice się swoimi doświadczeniami.
Pozdrawiam
Maciej