Z takich historii typu 'sikanie sprężonym powietrzem'...
dawno temu, gdy posiadałem jeszcze moje ukochane 300D i niewielką wiedzę techniczną jak wyczyścić matrycę postanowiłem to na chłopski rozum zrobić po swojemu.
jak wyżej wziąłem patyczki higieniczne i pierwsza myśl jaka przyszła mi do głowy to taka, że na sucho to te plamy z matrycy tak łatwo nie zejdą - ot co, zacząłem szukać spirolu po szafkach
nie znalazłem, ale wpadła mi w łapy woda kolońska mojego staruszka, zaryzykowałem.
a efekt okazał się wręcz fantastyczny. na matrycy nie została najmniejsza plamka ani smuga po wilgotnym patyczku. zdjęcia były zupełnie czyściutkie od jakiejkolwiek skazy.
to nie jest rada, to tylko historia i wiem że w moim aktualnym 50D nie zrobił bym tego drugi raz.
ot zwariowany pomysł ówczesnego nastolatka.
pzdr