I to jest właśnie (między innymi) budowanie marki. A nie obwieszanie się plakietkami czy legitymacjami. Byłem kiedyś na weselu na którym fotograf miał na szyi tzw. smycz z wykonaną własnorecznie legitymacją . Żenada. Nawet nie chciało mi się z nim rozmawiać. A zespół muzyczny to nawet jawnie sobie z niego kpił ze sceny.