50mm to na cropie pełnoklatkowe 80mm. Niby trochę wąsko, ale uwierz mi, da radę się przyzwyczaić. Tzw. pstryki rodzinne dość rzadko wykonuje się całosylwetkowo, najczęściej siedzą, żrą, ubrani są od dołu w poplamione dresy itp. itd. albo to niewyrośnięte dzieci i kadr je łyka całe.
Oczywiście, że wolałbym coś, co daje pełnoklatkowe 50mm, czyli np. 28/1.8 czy 35/2.0. Niestety, uważam że stosunek ceny do jakości tych obiektywów jest marny. To największa wada systemu Canona i żółta przewaga w postaci niezłego 35/1.8 w trzycyfrowej cenie.
Alternatywa dla 50/1.8 i okolic jest oczywista: jasny zoom w postaci Tamrona 17-50 czy nawet Tamrona 28-75 (długi koniec fajnie wykorzystasz do ciasnego portretowania). Jakość niegorsza od stałek, zoom i stałe światło które do filmowania bardzo Ci się przyda, światło 2.8 gorsze co prawda od 1.8, ale za to będziesz miał mniejsze kłopoty z wyskakiwaniem z GO. Mało światła w przypadku 7d jest mniejszym problemem, wysokie ISO w tej puszce jest naprawdę dobre.
Mówię to wszystko wbrew sobie trochę, bo bardzo lubię swoją 50-tkę, pamiętającą jeszcze kliszaka
