Pozwolę sobie zabrać głos w tej dosyć krótkiej dyskusji, jako, że miałem do czynienia jakieś 2 tygodnie temu z Explorerem XT w wersji pierwotnej bez oznaczenia SE.

Lampy ładują się nieco dłużej niż podpięte pod prąd w gniazdku. Równomierność ładowania lamp bez zarzutu. Na obudowie widnieją 3 diody sygnalizujące stopień zużycia akumulatora, co mnie osobiście ułatwiło pracę, bo miałem chociaż względny obraz możliwości generatora.

Co mi się nie podobało, to wejście na wtyczki. Poprzez swoją uniwersalność, wejście bardzo słabo trzymało wtyczkę i nawet niewielki ruch kabla sprawiał, że wtyczka wypadała z generatora. Przyznam, że jeżeli sam zainwestuję w generator, to chyba kupię jakąś przejściówkę np. z angielskiej na wtyczkę europejską, żeby nie było niepotrzebnego luzu.

Jak się dowiedziałem w międzyczasie, nowa wersja generatora z oznaczeniem SE, ma rozwiązany problem "luzów" na wtyczkach i ponoć są bardziej dostosowane do europejskich wtyczek, przez co problem luzu zniknął. Na ile zostało to rozwiązane - nie wiem - gdyż nie miałem nowej wersji w ręki. Przekazuję informację od importera sprzętu, któremu przekazałem swoje spostrzeżenia na temat urządzonka.

Nie wiem na ile to jest niepokojące, na ile nie, ale w momencie włączenia pilotów w lampach i wyzwolenia błysku, piloty dosyć intensywnie mrygały paręnaście razy, aż lampa się naładowała, po czym świeciły poprawnie ciągłym światłem.

Generatory pracowały z lampami Powerlux VC 500 i VC 200. Niestety na testy nie zabrałem swojej VC 1000, ale skoro poprzednie chodziły bez problemu, to prawdopodobnie najmocniejsza też będzie działać. Testowałem je zarówno podłączone razem (500 + 200) oraz solo 500, a potem 200 i wszystko działało. Niestety bardzo szybko zrezygnowałem z korzystania z dwóch lamp jednocześnie ze względu na wcześniej wspomniany fakt luźnego mocowania wtyczek, przez co zawsze kabel jednej z lamp wypadał z "kontaktu" generatora.

Co mnie przyjemnie zaskoczyło, to mimo wszystko rozmiar. Spodziewałem się czegoś na prawdę sporego, a tu takie małe cuś. Trochę generator ważył, ale mnie to osobiście nie przeszkadzało.

W większości przypadków wyzwalana była VC 500 na pełnej mocy. Ze 20 razy została dodatkowo odpalona VC 200 na pełnej mocy. A na końcu przez ok. 20-30 minut lampy chodziły z włączonymi pilotami. Łącznie zostało wykonanych ok. 300-350 błysków, a akumulator zaczął pokazywać, że została mu jeszcze połowa mocy Tak więc, wg mnie, przyjemnie.