Cześć

Prawdopodobnie wybiorę się w taki rejs po morzu Północnym (swoją drogą jak ktoś by chciał też to zapraszam, bo jadę sama i mi z tym dziwnie ;-))

Czy ktoś miał doświadczenia z lustrem na morzu?
Ja na ostatnim rejsie byłam jeszcze z analogowym kompaktem i tak się zastanawiam, czy w ogóle jest sens targania sprzętu... Szczególnie że Północne na przełomie września i października to raczej mi odbierze energię na cokolwiek oprócz przetrwania

A jeżeli brać -- to jakieś patenty polecacie? Chociażby na czyszczenie filtrów z soli? No i jednak trochę się boję, że może być po prostu zbyt wilgotno nawet na samo wożenie aparatu ze sobą...

A tak w ogóle to do wyboru mam:
1. to co w stopce -- i wtedy śmigam, tylko serce w gardle, bo niecałe 3 tygodnie po tym rejsie wyjeżdżam do nepalu i jak się coś zepsuje to chyba się pochlastam...
2. panasonic fz-7 -- ale zdjęcia z niego po prostu bolą ;-)
3. zenit z "kitem" -- taki "powrót do korzeni" mógłby być ciekawy.... tylko może wtedy jeszcze jakiś obiektyw do niego?
4. nie mam innego wyboru, i kasy na lepszego kompakta (bo jeżeli to tylko typu Gx) też nie mam, i w sumie nawet pożyczyć od kogoś nie mam jak ;-)

Jakieś inne pomysły?