Ja miałem hehe... przyjemność... pracować w zakładzie foto (małe studio), którego szef zajmował się głównie fotografią kościelną, śluby, chrzty, komunie, et cetera... Oczywiście sprzęt wypas, może nie najlepszy do ślubów akurat, ale napewno dający wiele możliwości. 1DmkIII, 24-70L, kilka lamp Speedlite, zero talentuPocząwszy od tego, że w ciemnych kościołach była totalna kiszka bo zoom mimo wszystko troche za ciemny a lampą doświetlane tragicznie, na pałe, bez pomyślunku (a propos - szef stwierdził kiedyś, że po co mu w sumie tak jasne szkło jak 24-70L, że chyba zamieni na 24-105
) Kadry totalna amatorka, brak jakiegoś "flow" w tych zdjęciach, bez emocji, bez tego "czegoś" co cechuje dobrą fotografię ślubną. Potem musiałem siedzieć godzinami w Photoshopie. To było moje główne zajęcie w tym studiu. Poprawiania było naprawdę DUŻO.
Kiedyś pojechałem na jeden plener jako drugi fotograf, ze swoim 30D, Sigmą 30mm i nastawieniem że "pokażę człowiekowi jak powinny wyglądać zdjęcia ślubne". Mimo mego małego stażu jeszcze w tej dziedzinie, zrobiłem bardziej klarowne, poprawnie naświetlone fotografie, niż szef swoją jedynką i 24-70...
Koleszka robi zwyczajnie to ujmując tandetne zdjęcia, przypadkowe pstryki. To tak jakby pokazać amatorowi jak obsługiwać 1D, dać mu go i niech robi zdjęcia. A co wyjdzie to każdy się domyśla.
Co gorsza w sezonie człowiek miał (kiedy tam pracowałem) sporo klientów, ludzie przed ślubem nieraz pół roku czy wcześniej przychodzili, mówili że szukają, oglądali fotografie i decydowali się na tego fotografa... Widząc jaka tandeta.
Pokazuje to tylko, że niestety ludziom brak gustu i, że jest masa chętnych na tego typu zdjęcia. Wystarczy dobra gadka z kilkoma "profesjonalnymi" pojęciami, a przeciętny Kowalski będzie oczarowany tym "profesjonalnym" podejściem do klienta, więc i stwierdzi, że "tak wyglądają prawdziwe zdjęcia ślubne" oglądając tandetne portfolio![]()