Pozowanie do aktów a publikacja ich w pisemku porno to chyba sprawy o różnych ciężarach gatunkowych.
Nawet jak jakiś facet zrobi sobie 100% ubraną sesję portretową, to raczej by nie chciał, żeby jego twarz znalazła się na billboardzie z hasłem np. "Byłem pedofilem, ale terapia doktora Kowalskiego mnie uleczyła" czy szkolnych ulotkach traktujących chorobach wenerycznych.
Punkt w umowie o nienaruszaniu godności osobistej (czy jakośtak) pewnie by tę sprawę załatwił, ale znając życie, nie było go w umowie, którą dziewczyna podpisała.
Pokaż te "akty" (choćby z zasłoniętą twarzą), pokaż umowę - wydamy wyrok :-D.
Z resztą - co by w umowie nie było - jeśli fotograf nie poinformował dziewczyny o zamiarze publikacji zdjęć w takim piśmie, to nienajlepiej o nim świadczy.
Łatwo obarczać winą dziewczynę: "mogła przeczytać, co podpisuje", ale może fotograf celowo przemilczał pewne fakty, bo wiedział, że modelka się nie zgodzi?