I wszyscy sie mylicie, teorii jest kilka :P

1. Prosta sprawa, wiadomo ze kazdy obiekt ma swoja grawitacje i temu podobne glupoty :P W pewnym momencie gwiazda byla poprostu na tyle blisko ze zadzialala na aparat swoja sila przyciagania, co podczas kumulacji sil razem z przyciaganiem ziemskim spowodowalo wieksze docisniecie aparatu do statywu - ktory sie poprostu rozkraczyl delikatnie. Jak odleciala dalej to aparat zrobil sie lzejszy i wszystko wrocilo do normy.

2. Mozliwe ze nie byles sam! Zjawiska paranormalne sa od zawsze znane, duch tez moze swoje wazyc jak sie oprze o aparat - mozliwe ze to wlasnie zrobil duch jakiegos fotografa ktory polegl tam kiedys :P

3. Najgorsza i jednoczesnie najlepsza z teorii - ciesz sie ze przezyles - najprawdopodobniej doswiadczyles bliskiego spotkania z chupacabra, ktora szukajac kolejnej gesi, przycupnela na aparacie jako najwyzszym punkcie obserwacyjnym w okolicy. Jednak gesi pewnie nie bylo i pobiegla dalej szukac :P

4, Mozliwe ze to ufo przekraczalo wszechswiat i otworzylo na chwile wrota teleportacyjne ,ktore zakrzywily czasoprzesten i przesunely gwiazde wzgledem aparatu.

A Wy tutaj o kretach, nietoperzach i oparciach o aparat :P Ech...