Pierwszą różnicę względem 1000d możesz poczuć przy 500d/550d (filmy i wysokie użyteczne ISO). Nie sądzę, aby zakup czegoś "pomiędzy" albo używanego z serii trzycyfrowej miał sens, chyba że jakaś okazja się trafi.
Zakup używanego 20d/30d jest też kontrowersyjnym posunięciem - uważam że nowe 1000d jest znacznie lepszym sprzętem, pomimo nieco gorszego AF robiącym lepsze zdjęcia. Cena ta sama, a masz niezamęczoną nówkę.
Dobrą opcją jest za to poszukanie używanego, niezamęczonego 40d.
Nowy 50d w tej chwili uważam za mało atrakcyjny zakup, choćby ze względu na spadającą cenę nowego 500d czy 550d. Zła chwila na kupno nowego dwucyfrowego, ja mówię "czekam".
I jeżeli chodzi o body, to raczej wszystko co można powiedzieć na początek plus najważniejsza prawda, że zwykle to nie jest najsłabsze ogniwo całości systemu.
Jeżeli chodzi o obiektyw, to - niestety, pohamowując swoją przekorę i kontrę przeciwko forumowym mitom i legendom, przyznaję bez bicia, że Tamron 17-50 (orzeł/reszka ze stabilizacją czy bez, ja bym brał raczej bez) na początek jest więcej niż dobrym pomysłem. Jeżeli budżet nie pozwala, poprzestać należy przy kitowym 18-55 IS (ze stabilizacją).
I jeżeli chodzi o obiektyw, to należy dodać że i on nie jest najsłabszym ogniwem, chociaż wpływ ma na całość dramatycznie większy niż body.
Bo widzisz, talent się kuźwa niestety liczy![]()