Przyzwyczaić to się można do gorzkiej herbaty.:-D Myśleć trzeba to fakt ale raczej dla zabicia czasu i ja sobie zawsze myślę co będę robił po robocie. Wbrew pozorom jest to pewien problem. Kiedy wszyscy są po robocie to ja mam odwrotnie bo wszystkie śluby, wesela, chrzty są w dni wolne a moje wolne wypada wtedy kiedy inni są w robocie. Tak, że jest o czym myśleć. Podczas reportażu większość zdjęć wykonujesz automatycznie. Nie warto o tym pisać. Tyle, że to automatyczne działanie to inaczej rutyna. I jeśli podczas reportażu coś się stanie niekonwencjonalnego to można wtedy zaliczyć wpadkę. I nie mam na myśli wpadek typu, że komuś kończy się karta podczas nakładania obrączek ( czytałem na jakimś forum ) ale wpadka, że się nie zdąży czegoś tam ująć w kadrze z powodu braku powodu, że wszyscy odwrócą się plecami. Pominę tutaj zdjęcia wykonywane w rodzinie z powodu emocjonalnego podejścia do zagadnienia. Ale jak mawiał jeden z moich nauczycieli fotografii „dobry bajer to trzy czwarte roboty” sprawdza się też podczas wpadek. Nie należy o nich wspominać klientowi.
Ja zaliczyłem ostatnio inną wpadkę. Przyszedł do mnie starszy pan z prośbą o zdjęcie do paszportu. Robię zdjęcie i patrzę, że nie widać uszu a jest to jeden z wymogów zdjęcia. Przyglądam się uważnie a gość ma uszy jakby wklejone w czaszkę i niewidoczne en face. Wspomniałem o tym fakcie ale dowiedziałem się, że tak jest od urodzenia. Zrobiłem zdjęcie, co ciekawe program je zaakceptował i po paru dniach pan wrócił z reklamacją. W urzędzie nie przyjęli zdjęcia z powodu braku uszu a w przepisach wyraźnie stoi, że mają być... okazało się wtedy, że nie jestem pierwszym fotografem, u którego wspomniany pan robił podejście pod zdjęcie. Poprosiłem aby pokazał urzędnikom nie tylko zdjęcie ale stan faktyczny. Za miesiąc z okładem przyszedł z paszportem. W urzędzie udawał głuchego. Słyszał „złe zdjęcie” i nadstawiał ucha pytając tak donośnie, że aż się sufit podnosił „co pani mówi?” aż usłyszał „dziwne ma pan te uszy...” Odpowiedział, że „ to pani ma dziwne, odstające jakieś...” I zdjęcie przeszło.