To kolej na mnie.
W zeszłym roku na jednym ze ślubów, droga od wejścia do kościoła po sam ołtarz przystrojona była wielkimi, ciężkimi wazonami z kwiatami. Oczywiście, wychodząc z kościoła, przodem do młodych i tyłem do wejścia całkowicie o tym zapomniałem....
Efekt był taki, że plecakiem wyrżnąłem w jeden z takich wazonów (na oko 30 kg, wysokość z kwiatami 1,5m), wazon elegancko pierdzielnął o posadzkę, huk na cały kościół
Jeden z gości szybko pomógł mi podnieść wazon, a Młodzi byli tak zaoferowani, że nawet nie zauważyli :-)))