A ja dałem d...y 2 dni temu. Akurat nie w fotograficznej mierze, ale architektonicznej. Padł mi dysk z lapku i wszystkie pliki po ostatnich zmianach miałem na szczęście na penie. Dysk padł, trudno - myślę sobie - kupię SSD- ale musiałem wyjechać na szybko i pakuję: dokumenty, klucze, wydruki, etc. - wsiadam do samochodu jadę do Jaworzna - mam złożyć papiery na ZUD, ok - wszystko mam, dalej do Krakowa - PKP przy Mogilskiej - szukam dokumentacji dla jednego dworca - uff mam - zdążyłem, jadę do biura w Nowym Sączu, siadam przy kompie, włączam, szukam plików... kurde, nie ma... Aaaa! Chwila, są na gwizdku! Szukam go w torbie, wywaliłem całą na lewą stronę - nic. No to może w samochodzie - szukam - i nic! Wiem, że zabierałem gwizdek z mieszkania w Krakowie... hmm... gdzie on do jasne ch... jest? Zgubiłem? Miałem tam jedyną kopię dokumentacji którą mam za tydzień składać wartą >100 tyś zł... F%%K zgubiłem Pena!... Cały mokry od piątek odzyskiwałem dane z maili, itp - w sumie udało mi się odnaleźć kopię na dropboxie z kilku dni wstecz... Dzisiaj wróciłem do Krakowa - ufff.. pendrive został w porcie USB z boku monitora... Uratowany!...
Zawsze na laptopie miałem kopię projektów oraz na dysku zewnętrznym w sieci firmowej, ale nie sądziłem, że będę musiał pracować przez ostatnie 2-3 tygodnie pomiędzy 4 kompami - w pracy domu i na wyjeździe - i pendrive był jedynym nośnikiem oryginalnych plików. Chwała bogu, że nie zgubiłem nigdzie gwizdka a dodatkowo dobrze, że jakaś kopia była "w chmurze". Od dzisiaj muszę codziennie kopiować każdy plik w 3 miejsca - pendrive, dysk kompa przy którym aktualnie pracuję i dropbox lub sieć...
Swoją drogą - zna ktoś jakiś dobry program do synchronizacji plików między folderami wielu komputerów?...