Plącze się pod nogami, łatwo nadepnąć, pociągnąć i wywałka lampy gotowa. Położysz gdzieś aparat i znowu ktoś albo Ty nadepnie i albo aparat ląduje na ziemi albo lampa itd itp.
Ze względów bezpieczeństwa w studio i kosztów sprzętu ja zdecydowanie radzę - jak najmniej kabli, jak najmniej statywów (mocowanie sufitowe tła i lamp to ideał ale drogi i tylko do wysokich, przestronnych pomieszczeń).
Tym bardziej dziwi mnie radzenie osobie początkującej wyzwalanie kablem - spanikuje, nie ogarnie, zapomni o kablu, nadepnie/pociągnie w euforii robienia zdjęć i paręset/parę tysięcy zł w plecy jak lampa studyjna glebnie...