Syfiaste zdjęcia, syfiaste teksty, takie są teraz gazety. Pamiętam czasy, nie tak odległe, kiedy dziennikarz miał czas na bieganie przez tydzień wokół tematu. Biegał i było co czytać, dziś ten sam dziennikarz, żeby zarobić na chleb musi spłodzić 4-5 tekstów dziennie, żeby mieć na masło zabiera z sobą kompakta, bo to dodatkowe kilka złotych. Potem łamacz amator składa gazetę nie bacząc na kompozycję strony, wartość zdjęć a czytelnik, który został z jedną gazetą na rynku i tak to kupi. Gdzie te czasy, kiedy fotoedytor potrafił zrąbać człowieka za zdjęcia a redaktor prowadzący o 1 w nocy dołożył swoje, bo Lepper w sądzie był beż kwiatów a tv pokazali z kwiatami. Zdjęcie było integralną, równorzędną częścią tekstu, dziś potrafią ilustrować teksty przypadkowymi zdjęciami, nie zważając nawet na pory roku. Wychodzą z błędnego założenia, że zdjęcie jest jest tylko wypełnieniem strony, ale to fotoreporter jest najczęściej w "oku cyklonu". Często dziennikarze piszą teksty na telefon a zdjęcie o ile można zrobić telefonem, to przez telefon ciężko.